Pierwszy posiłek – pierwsze próby samodzielnego nakrywania do stołu, pierwsze próby samodzielnego przygotowania sobie posiłku i ta ogromna nadzieja, że się uda. I udało się! Już od 1 września maluchy dzielnie przygotowywały sobie kanapki na śniadanie, nalewały herbatę do kubka, a nawet wynosiły po sobie talerze i sztućce. Figielki (bo tak nazywa się moja grupa maluchów) z czasem nabierały coraz to większego doświadczenia w samodzielnym przygotowywaniu posiłków, by pod koniec roku zaskakiwać nas – dorosłych, zwinnością i precyzją z jaką to potrafią zrobić. Przez cały rok przedszkolny w naszej grupie nie zbił się ani jeden talerz czy kubek. Wiadomo, czasem rozleje się trochę mleka lub zupy, lecz maluchy wiedzą, że gdy zdarzy się taki „wypadek” to nic strasznego – w końcu każdemu się zdarza – wystarczy wytrzeć i sprawa załatwiona .
Prawa i lewa ręka – wytłumaczenie maluchom kim są pomocnicy nauczyciela oraz jaka jest ich rola na terenie grupy – prosta sprawa. Znacznie trudniej było zorganizować bezpieczne opuszczenie sali i samotną wędrówkę prawej i lewej ręki po przedszkolu. Dzieci wiadomo – zachwycone, a ja przerażona. Początkowo z każdym wyjściem prawej i lewej ręki zamieniałam się w ich cień i kroczyłam ich śladami – oczywiście tak, aby mnie nie widzieli. Sprawdzało się – zawsze docierali do celu i spełniali misję. Raz tylko zgubili drogę i nie pamiętali, gdzie dana grupa się znajduje. Weszli wiec do zawsze otwartego gabinetu p. intendent i poprosili o pomoc. Zadanie wykonane, a ja zdałam sobie sprawę, że mój „cień” jest im już zupełnie nie potrzebny.
Zegar daltoński – tak na prawdę dopiero zaczynamy przygodę z zegarem, ale już wiem, że dla maluchów to super frajda ,,ścigać się” z czasem.
Sygnalizator – narzędzie niby dla zaawansowanych , ale bardzo chciałam spróbować ile moje Figielki wytrzymają. Ku mojemu zaskoczeniu, pracując na czerwonym świetle wytrzymali 4 min. Skoro tak świetnie poradzili sobie z metodą przeniesionej uwagi grzechem byłoby tego nie kontynuować. Zatem zaczęłam tę metodę wykorzystywać znacznie częściej. Czasem trwało to 3 min, czasem 1, lecz zawsze był to nasz mały „60 sekundowy” sukces.
Samodzielność – Moi podopieczni już od 1 września byli zachęcani do samodzielności. Samodzielnie ubierali się i rozbierali – pomoc nauczyciela ograniczała się do zapięcia kurtki czy zawiązania butów. Pomagają w tym instrukcje w szatni i łazience oraz moja pomoc komunikatem wspierającym i motywującym. Nie mały wpływ miało również zebranie organizacyjne w czerwcu poprzedzającym rok szkolny, na którym Pani Dyrektor [Agnieszka Czeglik – przyp. red] tłumaczyła rodzicom w jaki sposób wspierać dziecko w rozwijaniu samodzielności – tak, aby czuło się bezpieczne w przedszkolu. Obecnie dzieci samodzielnie korzystają z toalety, nie proszą o pomoc. Czasem jak któreś dziecko ma z czymś kłopot zapytam, czy potrzebuje pomocy. Otrzymuję zazwyczaj odpowiedź: „Nie. Ja umiem sam.” I to jest najpiękniejsze.
Praca w parach – początkowo starałam się tak dobierać pary, aby żaden maluch nie czuł się źle ani nie był „zmuszony” do pracy z kimś z kim nie nawiązał jeszcze kontaktu koleżeńskiego. Później stopniowo mieszałam pary tak, aby dziecko miało możliwość pracy z każdym z grupy, nie tylko z ulubioną koleżanką czy kolegą. Pod koniec roku mogę śmiało powiedzieć, że moje maluchy są w stanie zaakceptować każdego „partnera” bez najmniejszego problemu. Wiedzą, że wspólne zaangażowanie przynosi efekty, a z ulubioną koleżanką czy kolegą nie zawsze trzeba być w parze. Akceptują to. Jak również pomysły, zdolności, propozycje, niedoskonałości „partnera”.
Podczas zajęć otwartych dla rodziców połączyłam bardzo uzdolnioną dziewczynkę z chłopcem, które ma nieco mniejsze umiejętności plastyczne. W pewnym momencie dziewczynka krzyczy: „ciociu, ale on pomazał to, co narysowałam!”. Odpowiedziałam jej, że on po prostu rysuje tak jak potrafi najlepiej. W odpowiedzi usłyszałam: „Aha. No dobrze.” Po czym z uśmiechem wróciła do wspólnej pracy z kolegą. Takie proste (może dla niektórych nawet banalne) , a jednocześnie takie cudowne?
Kiedy jedna z koleżanek przyszła do mojej grupy na zastępstwo usłyszałam, że jest zachwycona moimi dziećmi, ich odpowiedzialnością i samodzielnością. Sprawiło mi to ogromną radość, ponieważ wiedziałam, że ktoś inny dostrzegł to, co ja dostrzegam na co dzień. Cieszyłam się, ponieważ to nie ja idealizowałam swoje dzieci w opowieściach o nich, one takie po prostu są. Zaradne, samodzielne, dojrzałe.
Pracując z grupą 3-latków bardzo szybko przekonałam się, że dzieci mogą wiele, trzeba im tylko na to pozwolić. A gdy już im pozwolimy – zaskoczą nas swoją samodzielnością, odpowiedzialnością i umiejętnością współpracy. Gdy jeszcze porozmawiamy i zapytamy – dowiemy się ile refleksyjnych przemyśleń potrafi mieć 3 latek!
Karolina Kukla – nauczyciel kontraktowy w Przedszkolu Publicznym Nr 18 w Szczecinie.