W roku 1928 wydawnictwo Książnica Atlas we Lwowie wydało po raz pierwszy w języku polskim i bodajże ostatni w zeszłym stuleciu książkę Helen Parkhurst, twórczyni systemu nauczania zwanego potocznie laboratoryjnym planem daltońskim. Zanim uda nam się odnaleźć właścicieli praw autorskich tego wydania, co być może pozwoli nam na reprint lub chociażby na zaprezentowania na szerszych łamach wyjątków z tej pracy – oryginalny egzemplarz udało nam się ostatnio zdobyć w jednym z antykwariatów – zachęcamy do poszukiwań informacji w polskich pracach, gazetach, czasopismach nt planu daltońskiego i nadsyłanie ich do nas.
Wstęp do wydania polskiego z 1928 roku książki Helen Parkurst:
„Rad jestem skreślić kilka słów wstępu do najnowszego przekładu książki Miss Parkurst, przekładu na siedemnasty, o ile mi wiadomo, język, w jakim to dzieło zostaje udostępnione Nauczycielstwu.
Plan Daltoński stanowi cenny krok ku temu, co jest odczuwane coraz silniej jako ośrodkowe zadanie wychowania narodowego: jest to mianowicie rozwinięcie inicjatywy i poczucia odpowiedzialności w każdym poszczególnym uczniu, w grupach zaś gotowości do współdziałania dla osiągnięcia wspólnych celów. Innymi słowy, Plan Daltoński, o ile jest należycie stosowany, okazał się jednym z najpożyteczniejszych narzędzi kształtowania charakteru. Dlatego należy witać z radością wzrastające w całym cywilizowanym świecie zainteersowanie nim.
Londyn, 1928
T.Percy Nunn – Profesor pedagogiki Uniwersytetu Londyńskiego”
Przedwojenna edukacja polska na bieżąco śledziła wszelkie nurty i ten system również nie umknął uwadze ówczesnym edukatorom. Efektem tego było powstanie co najmniej kilku szkół, w których elementy planu daltońskiego były z powodzeniem wdrażane. Niestety II wojna światowa przerwała nie tylko rozwój gospodarczy naszego kraju, tak niedawno wyzwolonego z wieloletnego jarzma niewoli. Stała się też kresem wielu rozpoczętych projektów edukacyjnych. I choć odzyskanie niepodległości w 1945 było tak bardzo oczekiwane, stało się niespodzianie jej utratą w zupełnie innym wymiarze, może nie tak spektakularnym jak wojna światowa, ale efekty tych 40 lat niewoli widzimy do dziś, choć juz przez 20 lat cieszymu się wolnością i demokracją.
Tak więc po wojnie nie powrócono do przerwanych „eksperymentów pedagogicznych”, nie poszukiwano różnorodnych systemów nauczania. Dążono natomiast do wprowadzenie takich standardów w szkołach, gimnazjach, na uczelniach, które w łatwy sposób dawały władzę nad uczniami i studentami, wymuszały jednorodny, płaski model nauczania, który nie tylko określał kierunki edukacji, ale i dostarczał narzędzi z jakich należało korzystać zdobywając wiedzę. To wszystko nie dawało możliwości wykorzystania indywidualnych uzdolnień do szybszego rozwoju, do zdobywania wiekszej ilości wiedzy, do odnajdywania nowych wyzwań, stawiania im czoła i nabierania pewności siebie. Niestety wówczas, w czasie komunizacji Polaków każda indywidualność, niestandardowość była tępiona, jako niebezpieczna dla władzy ludowej. Wykształcony lider, pewny siebie a jednocześnie odpowiedzialny za to co robi, odkrywający w sobie potencjał, nad którym trudno było panować innym stanowił niebezpieczną dla systemu komunistycznego osobowość.
Jak w takim razie można było pozwolić na indywidualizację nauczania? Nie było to możliwe wtedy, ale co można z tym „problemem” zrobić dzisiaj? Teraz mamy wolność i można ten system stosować, wprowadzać, modyfikować, przekształcać, bo na to wszystko pozwala idea planu daltońskiego. Jeśli tylko znajdziemy nauczycieli, dyrektorów, kadrę nadzorującą pracę placówek edykacyjnych, sprzymierzeńców, ale i zapaleńców gotowych na zmianę, przed nami sukcesy. Bo Polsce potrzebni są nie tylko wykształceni ludzie, ale i liderzy którzy potrafią motywować innych do działania. Potrzebni są ludzie zdolni do współpracy, łatwo adaptujący się w nowych dla siebie środowiskach, zdolni do pokonywania trudności, które dotąd stawały nam na drodze naszego rozwoju, nie tylko intelektualnego, ale i ekonomicznego. Nie zapominajmy dlaczego właśnie w Stanach Zjednoczonych powstał ten system, w kraju który pod koniec XIX wieku potrzebował koła zamachowego w edukacji amerykańskiej, które dałoby w krótkim czasie jak największą grupę ludzi zdolnych pokonywać trudności, otwartych na nowe wyzwania, pełnych innowacyjnego myślenia. Potrzebowali ludzi, którzy wykorzystując swoje umiejętności w dorosłym już życiu, napędzą gospodarkę amerykańską.
Nie ma dowodów na to, że system daltoński doprowadził do sukcesu gospodarczego naród amerykański, ale nie ma tez powodów aby nie stosować ewidentnie bardzo dobrych metod pracy z uczniem. Niech też ciekawostką będzie informacja, że o ile bardzo łatwo odwiedzić europejskie szkoły daltońskie, o tyle wejście do amerykańskiej graniczy z cudem, wymaga specjalnych zezwoleń, a amerykańskie stowarzyszenie daltońskie chroni swoje „modernizacje” sytemu.
Uczmy się więc nowych metod pracy tak, aby jak najszybciej wdrażac je w naszej edukacyjnej machinie, aby, zamiast „produkować” magistrów, dawała nam wykształconych, otwartych na nowe wyzwania, elastycznych w myśleniu, innowacyjnych w działaniu obywateli.