SAMODZIELNOŚĆ, ODPOWIEDZIALNOŚĆ, WSPÓŁPRACA.
To niesamowite, że im dłużej zajmujemy się planem daltońskim, tym częściej jesteśmy zaskakiwani tym, jak wnikliwy obserwator wszędzie może znaleźć dowody na to, że ta koncepcja dotyka kluczowych kompetencji przydatnych w różnych obszarach dorosłego życia. Jakiś czas temu mielismy okazję spotkać się w ramach podstawowego szkolenia u nauczycielami Niepublicznej Szkoły Podstawowej im.Juliusza Verne w Warszawie. Rzadko mamy okazję pracować z całą radą pedagogiczną, tzn również z nauczycielami klas starszych, wszystkich przedmiotów lącznie z W-F.
Spotkanie warszawskie utkwiło nam w pamięci z kilku powodów. Przywitały nas: nowocześnie zarządzana placówka, przyjazne dzieciom wnętrza, empatyczne panie dyrektorki oraz młoda kadra nauczycieli. A jeśli do tego dodamy zielone, choć w centrum stolicy, otoczenie szkoły, to nie wdając się w głębszą analizy procesów edukacyjnych jakie tam zachodzą, sprawia wrażenie idealnego miejsca na rozwój dziecka. Jednym z uczestników szkolenia był młody nauczyciel W-F, Pan Filip Prus. I od niego w ten weekend, w czasie kiedy cieszyliśmy się piekną pogodą przesiadując w ogródku koło naszego wiejskiego pubu, dostaliśmy link do artykułu, w którym Vital Heynen, trener naszej reprezentacji siatkarzy wprost wskazuje na zasadę, jaką znamy z pracy z dziećmi, a która doskonale sprawdza się również w sporcie:
Pytanie dziennikarza:
„W tym sezonie do zasad panujących w kadrze dołączył Pan jeszcze jedną – JEŚLI KTOŚ MA JAKIŚ PROBLEM, CZY PYTANIE, W PIERWSZEJ KOLEJNOŚCI POWINIEN ZGŁOSIĆ SIĘ DO STARSZEGO KOLEGI, a jeśli ten nie jest w stanie pomóc, dopiero wówczas do pana. To działa?
Tak. IM BARDZIEJ MOGĘ USUNĄĆ SIĘ W CIEŃ TYM LEPIEJ . Proszę sobie wyobrazić, że od początku zgrupowania prawie wszystkie wątpliwości rozwiązywali między sobą. Kiedy można powiedzieć, że ktoś posiada wiedzę? Kiedy jest w stanie przekazać ją drugiej osobie tak, by ta zrozumiała. I podobnie jest w kadrze. Zawodnicy w drużynie muszą wiedzieć, jak działać na boisku i poza nim bez udziału trenera.”
Zachęcam do lektury całego artykułu, nawet jeśli nie jesteście zagorzałymi kibicami, bo można w nim znaleźć wiele trafnych spostrzeżeń i uzasadnień tego, że dawanie wolności, a jednocześnie oczekiwanie odpowiedzialności i współpracy, może się przydać nie tylko w sporcie.
Pojawiła się u mnie jeszcze jedna refleksja, związana z tym, jak wnikliwymi obserwatorami sa młodzi ludzie, którzy trafiają teraz do zawodu nauczyciela, choć kształceni przez uczelnie, które często wrzucamy do jednego wora, jako konserwatywne i nie uwrażliwiające na potrzeby uczniów. Może to wyjątki, ale widac z tego, że jeśli do zawodu trafiają empatyczni ludzie, którzy czują to co robią, to zaczynam optymistycznie patrzeć na przyszłość polskiej edukacji.
Mamy tu jeszcze jeden aspekt całej sytuacji, a mianowicie wyczucie tzw „ducha Daltona”, o którym często mówimy na szkoleniach. Bo przestają w pewnym momencie stawać się ważne narzędzia, wizualizacje i pomoce, jeśli nie czujemy po co to robimy. Bardzo często powtarzamy, że plan daltoński to „pedagogika serca”. Robimy to m.in. po to, aby choć na chwilę, w czasie kiedy pracujemy na warsztatach oderwać sie od tego co robimy na co dzień i co znamy, co nawet nam się sprawdza w pracy. Celem jest spojrzenie na proces, w jakim uczestniczy uczeń, z uwzględnieniem całej swojej wiedzy, ale bez obciążeń wynikających z tzw „gramatyki szkolnej”*.Jeśli zrozumiemy, że kluczem do rozwoju, do przyszłego i obecnego szczęścia, do radości z własnej pracy jest robienie tego co lubimy, co nam sprawia przyjemność, z czego osiągamy największe sukcesy, mamy szanse nie tylko dobrze wspominać szkołę, ale i lepiej sobie poradzić w życiu dorosłym. Łatwiej jest ekspertom, niż omnibusom ( nie dotyczy to uczestników teleturniejów 😉 ) więc spróbujmy znaleźć sposób na to, aby realizując podstawę programową, nie zapominac po co w ogóle się uczymy. Jeśli jedyną odpowiedzią jaką znamy jest to, że musimy dobrze zdać testy aby dostać sie do „dobrej szkoły”, to już na początku drogi edukacyjnej ucznia dajemu mu mocno „po hamulcach” i to niezależnie od tego czy jesteśmy nauczycielem czy rodzicami.
[SoR]
* gramatyka szkolna – w opracowaniach holenderskich na temat problemów z rozwojem planu daltońskiego w Anglii, napotykamy takie określenie, które opisuje skostniały system szkolny, w którym ucznia kontroluje nauczyciel, nauczyciela dyrektor, a dyrektora inspektor itd. Aby nauczyciel mógł dać uczniom wolność w zdobywaniu umiejetności i we własnym rozwoju, nie może być twardej kontroli zewnętrznej. Kontrola prowadzi do podporządkowania, która tłumi zaangażowanie. Przeciwieństwem jest autonomia, która obok mistrzostwa i celu są warunkami niezbędnymi do budzenia się motywacji wewnętrznej do działania, w tym do uczenia się (więcej o tym piszemy w książce „Od nauczania do uczenia się. Nasz plan daltoński” : https://sor-man.pl/od-nauczania-do-uczenia-sie-nasz-plan-daltonski-anna-i-robert-sowinscy )