W kilku krajach europejskich można zaobserwować ten sam schemat rozwoju edukacji.
Wspólnymi tematami są:
- radzenie sobie z różnicami pomiędzy uczniami,
- sposoby motywacji uczniów,
- rozwój niezależnego nauczania,
- elastyczny proces nauki,
- integracja dzieci upośledzonych w stopniu lekkim w zwykłych szkołach,
- łączenie przedszkoli i szkół podstawowych w nowej podstawie programowej.
System „uczenia-całych-klas” (wszyscy razem, ten sam przedmiot, w tym samym czasie) zmienia się w powoli w edukację bardziej spersonalizowaną. Niektórzy mówią nawet o edukacji adaptacyjnej. Ważne jest, że „uczenie-całych-klas” być może sprawia wrażenie efektywnego, ale czy rzeczywiście takim jest? Lekcje wspólne, jakie znamy ze szkoły, bardziej nadają się do śpiewania, słuchania ładnego opowiadania lub do nauki historii. Lekcje wspólne nie powinny być normą, ale wyjątkiem, stosowanym jedynie, gdy inna organizacja zajęć nie jest możliwa (np. lekcja w sali gimnastycznej).
Wszystko, co „wspólne” nie jest zbyt dobre, nie jest też naturalne, bo każdy człowiek stanowi niezależny byt. Dlaczego więc taka idea nadal stanowi podstawę edukacji?
Stąd też rodzi się kolejne pytanie: jak stworzyć edukację spersonalizowaną? Edukację bazującą na przeświadczeniu, że dzieci różnią się między sobą, a te różnice pogłębiają się w miarę rozwoju, choć teoretycznie wszyscy startują z tego samego pułapu.
Na początku ubiegłego wieku Helen Parkhurst zdiagnozowała problem i zmieniła metodologię „uczenia-całych-klas”, opierając swój pomysł na trzech elementach:
wolności – samodzielności – współpracy
Czy te trzy fundamentalne pojęcia są nadal aktualne?
Pozwolę sobie opisać krótko zmiany wprowadzone ostatnio w holenderskiej ustawie o edukacji podstawowej. Od paru lat obowiązkiem szkół podstawowych jest zapewnienie dzieciom z lekkim upośledzeniem (potrzebującymi niewątpliwie większej uwagi) nie tylko odpowiedniego dla nich poziomu nauczania, ale i integracji z pozostałymi uczniami. Oczywiście nie wyklucza to zasadności funkcjonowania szkół specjalnych, przeznaczonych dla grup dzieci z dużymi psychicznymi i fizycznymi deficytami.
Efektem wdrożenia takiego modelu edukacji w naszych szkołach, jest konieczność wprowadzania zmian, które umożliwiłyby nauczycielom wypracowanie metod, pozwalających na radzenie sobie ze wszystkimi różnicami pomiędzy dziećmi.
Tak, jak powiedziałem, w nauczaniu początkowym mamy do czynienia z grupami zróżnicowanymi pod wieloma względami. W codziennej praktyce oznacza to zbyt wielką rozbieżność pomiędzy starym modelem „uczenia-całych-klas”, a prawdziwymi edukacyjnymi potrzebami. To właśnie owe różnice pomiędzy podopiecznymi i wynikające z nich edukacyjne potrzeby niejako wymuszają na nauczycielach konieczność podnoszenia kwalifikacji i poszerzania wiedzy.
Nauczyciele muszą zdawać sobie sprawę, że ich poziom znajomości „strategii nauczania” oraz umiejętności edukacyjne są zależne od ich predyspozycji do organizowania samego procesu edukacyjnego. Charakterystyka pedagogicznej relacji jest taka, że nauczyciele z jednej strony promować będą samodzielność i odpowiedzialność podopiecznych, ale z drugiej nie powinni stracić możliwości sprawdzania poziomu indywidualnego rozwoju uczniów. Mając na uwadze różnice, nauczyciel ciągle musi poszukiwać równowagi pomiędzy dawaniem bezpieczeństwa a stawianiem wyzwań dzieciom.
Celem autorów publikacji, wydanej przez holenderską instytucję zarządzającą procesami w edukacji podstawowej, pod tytułem „Cechy rozwoju jakości” („Characteristics for Quality-development”) jest pomaganie szkołom w odnajdywaniu własnych dróg radzenia sobie z różnicami pomiędzy wychowankami. Ta pozycja stanowi dla szkół elementarnych (tak samo jak dla szkół daltońskich) podstawowe narzędzie, służące analizie ich postępów. Dla nas stała się jednym ze sposobów sprawdzenia, czy edukacja daltońska przynosi oczekiwane efekty i czy koncepcja rozpropagowana przez Helen Parkhurst jest nadal aktualna. Publikacja owa skupiła się na omówieniu siedmiu zasad edukacji. Zasad, które utwierdziły nas w przekonaniu, że idziemy słuszną drogą, opierając edukację na założeniu, iż różnice pomiędzy uczniami są czymś naturalnym i oczywistym.
Zacznę od podstawowej charakterystyki:
Nauczyciel daje wszystkim dzieciom poczucie bezpieczeństwa oraz stawia przed nimi wyzwania, pobudzając je tym samym do samodzielnego rozwoju oraz promując ich niezależność i odpowiedzialność.
Głównym założeniem jest to, że dzieci muszą rozwijać się samodzielnie. Dorośli nie mogą przejąć na siebie tego procesu. Ich zadaniem jest stymulowanie dzieci, aby osiągały wyższy poziom niezależności, nie oczekując stałej pomocy nauczyciela.
Każdy nauczyciel codziennie działa w następujący sposób:
- daje strukturę, ale także zostawia przestrzeń na inicjatywę,
- pomaga, ale jednocześnie rzuca uczniom wyzwania, by stali się niezależni.
Obecnie społeczeństwo (niejako wbrew swej definicji) skupione jest na jednostce, ale w procesie edukacji wciąż skupiamy się na grupie. Współczesne dzieci potrafią samodzielnie dokonywać wielu wyborów, dlaczego więc nie pozwala im się na to również w szkole.
Umieszczanie dzieci w klasach jest dobre dla rozwoju społecznego, ale musimy mieć na uwadze ich naturalny pęd ku odkrywaniu różnych rzeczy, ku poszukiwaniu własnych dróg.
Ciekawe, jak Helen Parkhurst skomentowałaby dzisiaj poniższe stwierdzenie:
Uczniowie w twojej klasie są członkami „generacji komputera”, przyzwyczajonymi do bardzo szybkiej wymiany informacji za pomocą Internetu lub SMS-ów. Ogólna dostępność informacji, różnorodność jej nośników, wielorakość bodźców sprawiają, że dzieci są mniej skoncentrowane, raczej „konsumują” niż „smakują”, szybciej tracą zainteresowanie. Wszystko to sprawia, że musi się zmienić rola nauczyciela i jego miejsce w klasie – z tradycyjnej i bezpiecznej pozycji „przodem do klasy” na bycie wewnątrz, w grupie, pośród dzieci. Nie może on pozostać jedynie liderem przetwarzania danych, ale musi zostać trenerem i przewodnikiem, wskazującym do nich drogę.
Oczywiście nauczyciel musi pozostać bacznym obserwatorem, uchwycić moment, w którym jego pomoc jest potrzebna, ale musi też zdawać sobie sprawę z tego, że dziecko powinno wykonać pracę nad samym sobą, aby rozwijać swoją tożsamość. Dziecko musi nauczyć się podejmowania inicjatyw oraz obowiązkowości.
Teraz pokrótce pozwolę sobie omówić owe 7 zasad, służących realizacji różnorodnych planów edukacyjnych, tworzonych w oparciu o holenderską ustawę o nauczaniu podstawowym.
Po pierwsze: 3 podstawowe potrzeby wychowanków:
1. Dzieci muszą mieć poczucie bezpieczeństwa i szacunku
zajrzyjmy ponownie do książki Helen Parkhurst:
2. Dzieci muszą mieć poczucie własnej wartości
Nauczyciele muszą wzmacniać pewność siebie wszystkich podopiecznych. Omawiana broszura powstała w 1998 roku, a Helen Parkhurst o wiele wcześniej wyraźnie podkreśla:
3. Dzieci muszą mieć poczucie niezależności
Nauczyciele powinni promować samodzielność i odpowiedzialność każdego dziecka. Stanowisko Helen Parkhurst w tym względzie jest następujące:
Plan daltoński wykorzystuje naturalną skłonność dziecka do poznawania otaczającego świata, zachęcając je dodatkowo do podejmowania działań, zgodnie z własnymi możliwościami i we własnym tempie.
(strona 32)
Po drugie 3 cechy samego procesu nauczania i uczenia się, ze wskazaniem, w jaki sposób relacje pedagogiczne mogą wpływać na ten proces.
4. Treści kształcenia
Nauczyciele są odpowiedzialni za przekazywanie wszystkim podopiecznym treści kształcenia, w taki sposób, aby pobudzały one do aktywnej i zindywidualizowanej pracy.
Ponownie Helen Parkhurst:
To pokazuje, że niechęć dziecka do nauki nie wynika z nauczania samego w sobie, ale z używanych przy tym metod. To wina procesu nauczania, w którym dziecko jest zmuszane do poddania się, co wywołuje w nim rozgoryczenie i nastawia jego młodą duszę przeciwko jakiemukolwiek lub wszystkim przedmiotom.
H.Parkhurst
5. Metoda nauczania / instruktażowe planowanie
Poprzez różnorodne sposoby przekazywania zadań, nauczyciele próbują stymulować aktywny udział wszystkich dzieci w procesie wzajemnej nauki.
To pokazuje drogę, i szczerze wierzę, jedyną drogę, do uczynienia szkoły tak atrakcyjnej i tak wychowawczej, jak zabawa.
H.Parkhurst (strona 26)
Podopieczni muszą być ćwiczeni w poleganiu na samych sobie, muszą podejmować wyzwania wychodzenia z własnymi inicjatywami, żeby odkrywać, jaką przyjemnością jest niezależne uczenie się.
6. Zarządzanie klasą
On uczy się na swoją własną odpowiedzialność razem ze swoimi towarzyszami, wspólnie przeżywając tę samą przygodę. Tworzy ten sam rodzaj kontaktów w swoim szkolnym życiu, którego później doświadczy w życiu biznesowym czy zawodowym. Uczy się przez próbowanie.
H.Parkhurst (strona 26)
Nauczyciele muszą tak organizować pracę, by dzieci indywidualnie i we współpracy z innymi, były stymulowane do podejmowania inicjatyw.
Organizacja systemu daltońskiego opiera się na wizualizacji. Budowa dnia, zadania i wiele innych pojęć są wizualizowane. Zaaranżowanie przestrzeni w pracowni powinno być na tyle przejrzyste, aby dzieci potrafiły swobodnie się w niej odnaleźć. Pomieszczenia klasowe należą, bowiem do dzieci i to one powinny poczuć odpowiedzialność za nie.
Jako ostatnia wspomniana jest jeszcze jedna ważna cecha:
7. Refleksja
Konstruktywna refleksja nad procesem powoduje, że staje się on bardziej czytelny dla jego uczestników. Ocena procesu jest momentem, w którym nauczyciele i dzieci mogą porozmawiać o odpowiedzialności. Żeby jednak osiągnąć pożądany cel, należy stworzyć konstruktywny proces oceny po każdym okresie pracy, a nie w jej trakcie. Podobnie jak podczas meczu – trener stymuluje drużynę lub poprawia jej błędy w przerwie, nie wbiegając na boisko, by pokazać, że potrafi grać lepiej. Jak to odnieść do dyrektorów szkół? Czy można tu mówić o regularnej refleksji? Zawód dyrektora szkoły nie lubi ryzyka i przez większość czasu jest przewidywalny.
Każdego roku mamy te same problemy. Dyrektor utrzymuje „status quo” przez sposób działania: zero problemów, zero zmian, zero rozwoju.
Dyrektor jest skupiony na średnim wyniku: finansowa równowaga, odpowiednia frekwencja nauczycieli i należyte przygotowanie do wizytacji. Każdego roku dyrektor z ulgą wita letnie wakacje, zwłaszcza, jeśli po drodze obyło się bez znaczących incydentów.
Niby dużo się dzieje, ale nie zmienia się nic. Moim zdaniem, są duże różnice pomiędzy zarządzaniem, a edukacyjnym przywództwem.
Dyrektor szkoły winien mieć inne zadanie, a mianowicie: przewodnictwo w edukacyjnym rozwoju. W tym dynamicznym procesie dyrektor musi być elastyczny, gotowy do podjęcia wyzwań i chętny do zmian, nawet tych trudnych. Wydajność zarządzania nie zależy jedynie od opanowania problemów związanych z samym systemem administracji.
Wychowawcze przywództwo uwalnia ludzką energię, przyczynia się do stworzenia drużyny profesjonalistów, zaangażowanych w przyszłość uczniów.
Dyrektor szkoły i nauczyciele muszą indywidualnie i wspólnie z innymi myśleć o innowacjach w edukacji.
Zmian w edukacji można dokonywać na własnym podwórku, w swojej szkole, ale może lepiej byłoby robić to wspólnie – z innymi szkołami, także w innych krajach. Taką drogę obraliśmy teraz. Kooperacja pomiędzy szkołami pomaga tworzyć warunki konieczne dla strukturalnego odnowienia edukacji.
Właśnie to jest głównym celem Dalton International. Plan daltoński daje nam możliwość wymiany edukacyjnych doświadczeń. Możemy spotkać profesjonalistów z innych krajów, mówiących w tym samym edukacyjnym języku i mających takie same cele.
Roel Röhner – Senior Dalton Consultant
tłum. [SoR]