Fundamenty daltońskiego nauczyciela. W swojej pracy zawodowej, jako nauczyciela wychowania przedszkolnego oraz języka angielskiego w grupie 3-4-latków, ale i w każdej innej grupie wiekowej kieruję się przede wszystkim sercem, które na co dzień staram się okazywać swoim podopiecznym. Serce to przejawia się w różnoraki sposób. Najważniejsze to:
- Nie generalizuję.
- Nie szufladkuję dzieci na samym początku ich drogi w edukacji, nie kieruję się pierwszym wrażeniem. Daję im czas na pokazanie się, czas na rozwinięcie swoich możliwości i nawet największym „gagatkom” nie radzącym sobie na przykład z praca plastycznymi, manualnymi, zajęciami, które wymagają dużego skupienia.
- Nie przekreślam, bo wiem, że w każdym dziecku tkwi potencjał. Nie odnajdując się w jednym zadaniu – świetnie poradzą sobie z innymi. Stawiając diagnozę dzieciom, którym przewodzę, odnoszę się do ich mocnych stron, do ich predyspozycji i zainteresowań, do tego w czym czują się naprawdę dobrze.
W ten sposób podobnie jak ma to miejsce w planie daltońskim te właśnie mocne strony dziecka poszerzam i bazując na nich rozwijam inne zdolności i umiejętności. Przecież nie jest powiedziane, że nie dotykamy już z nim żadnych innych dziedzin nauki. Dziecko rozwija się w przedszkolu wszechstronnie, nabywa wszystkich kompetencji i zdolności, ale nie wszystkie rozwijają się równomiernie. Jedne nabędzie wcześniej, bo po prostu w nich czuje się lepiej, inne nabędzie za jakiś czas, ale też z pewnością, prędzej, czy później, się to uda.
Nie sposób nie wspomnieć o jakże ważnym fundamencie pedagogiki daltońskiej, którym jest Samodzielność. Przedszkole to drugi dom dla dzieci do niego uczęszczających. Niektóre z nich spędzają w nim dziennie prawie dziesięć godzin. Czas ten poświęcony jest na wiele codziennych czynności, z których bardzo często dzieci wyręczane są przez rodziców. W przedszkolu należy dać im możliwość i przede wszystkim pozwolić im próbować je wykonać.
Gdy słyszę przedszkolaka, na samym wstępie do danej czynności, mówiącego: „nie umiem”, „nie potrafię”, nie zrażam się i nie rezygnuję, a zachęcam, aby spróbowało, aby choć odrobinę „dało z siebie”. Wiem już, że im szybciej będę ulegać tym wątpliwościom, tym bardziej dziecko ma poczucie, że nie musi, odpuszcza i proces uczenia się natychmiast się zatrzymuje, ponieważ to my – dorośli – przejmujemy kontrolę. Nie chcę do tego dopuszczać, dlatego pomimo pomyłek i błędów jakie dzieci popełniają staram się im pokazać, że każde niepowodzenie można przekuć w sukces i to jest moja dewiza w pracy z najmłodszym pokoleniem.
Staram się im to pokazać, aby zmotywować do pracy, do uczenia się nowych umiejętności i zdobywania wiedzy, bo jak powiedziała sama Helen Parkhurst:
„jeśli szanujemy dziecko i podążamy za jego możliwościami to może ono zrobić więcej, niż od niego oczekujemy, a wszystko co dziecko potrafi – nauczycielowi zrobić nie wolno”.
Kolejnym fundamentem, który nasuwa mi się od razu, rozmyślając nad zadanym tematem jest
ODPOWIEDZIALNOŚĆ
Branie odpowiedzialności za własny proces uczenia się, rozwijania swoich talentów i umiejętności. W pracy z małymi dziećmi także staram się tę odpowiedzialność rozbudzać. Zaczynając w tak młodym wieku dziecko wcześniej przekona się, że nikt za niego nie zdobędzie sukcesu, nikt za niego nie posiądzie wiedzy, nikt za niego nie zdobędzie nowych kompetencji i zdolności. Jakże to ważne, aby były tego świadome już od etapu przedszkolnego. Jak wiadomo, to czego się nauczymy, nikt nam nie zabierze i to jest piękne. Przedszkolak mający tego świadomość sam będzie się motywował do pracy i rozbudzał swój zapał. Pozwoli mu to rozwinąć skrzydła i wykorzystywać swój potencjał. Ucząc odpowiedzialności swoich wychowanków wprowadzam także zajęcia przyrodnicze, takie jak na przykład sianie rzeżuchy z okazji zbliżających się świąt wielkanocnych. Dzięki nim, dzieci przejmują opiekę nad nowym stworzeniem, jakim jest roślina – dbają o nią każdego dnia, podlewając i zraszając kiełkujące ziarenka, obserwując i ciesząc się ich wzrostem.
Obok Samodzielności i Odpowiedzialności bardzo ważnym fundamentem jest także
Od zawsze w swojej pracy staram się na nią zwracać uwagę i tak układać zajęcia, czy to poranne, czy dydaktyczno-wychowawcze, czy popołudniowe, czy projektowe, czy inne, by dzieci miały sposobność pracy w parach lub małych grupach. Moim pomysłem stało się też dzielenie ich na wspomniane grupy. Najpierw jako nauczyciel i przewodnik, który zna możliwości poszczególnych wychowanków, wybieram trzech lub czterech liderów, w zależności od ilości dzieci w grupie i tego, ile zespołów chciałabym utworzyć. Każdy lider oznaczony jest szarfą w innym kolorze. W ten sposób zespół otrzymuje od razu swój kolor i łatwo jest je rozróżnić. Następnie każdy lider dobiera po kolei po jednym członku swojego zespołu i w ten sposób powstają kilkuosobowe grupy. Z doświadczenia wiem, że ten sposób podziału się sprawdza. Dzieci bardzo cieszą się i oczekują, kiedy zostaną wybrane. Dzięki pracy w zespole nabywają kompetencji społecznych, takich jak pójście na kompromis, uważne słuchanie innych, dyskutowanie, prezentowanie własnego zdania i punktu widzenia, dzielenie się swoimi pomysłami i wiele, wiele innych.
Nieustannie też staram się podjąć refleksję nad swoją pracą, zarówno przed, w trakcie, jak i po zajęciach. Na początku zajęć daje mi ona czas na przemyślenie każdego punktu swojego planu dnia, ułożenie ich tak w czasie i miejscu, aby ze wszystkim zdążyć, ale też nie obciążyć dzieci zbyt dużą ilością materiału, czy za dużym tempem pracy. Czasami „mniej znaczy więcej” i należy o tym pamiętać. W trakcie pracy, gdy tylko nasuwa mi się nowy pomysł, inne rozwiązanie – po prostu z niego korzystam, jeśli uznam, że będzie ono lepsze od zamierzonego wcześniej. I to naprawdę działa. Dzięki temu na koniec zajęć, podejmując refleksję podsumowującą, wiem nad czym jeszcze muszę popracować, co zmienić, co ulepszyć, ale i też dowiaduję się ile uzyskałam, jakie cele osiągnęłam, a nade wszystko, co osiągnęli mi wychowankowie.
Na koniec chciałabym, zacytować kolejnego przyjaciela dzieci – Janusza Korczaka, który mówił, że:
„dobry wychowawca, który nie wtłacza a wyzwala, nie ciągnie a wznosi, nie ugniata a kształtuje, nie dyktuje a uczy, nie żąda a zapytuje – przeżyje wraz z dziećmi wiele natchnionych chwil.”
Tych właśnie wspaniałych chwil w swojej pracy życzę każdemu nauczycielowi, wychowawcy, a także rodzicowi.
Autorka: Iwona Suder, nauczycielka SP Nr 1 W Wieliczce