To pierwsza z recenzji gry, która pojawi się w sprzedaży po koniec tego roku. Materiał powstałą po testach, jakie przeprowadziła autorka recenzji w grupie 6-latków oraz nauczycieli Niepublicznego Przedszkola Szkrabki w Warszawie. Zapraszamy do lektury.
Podczas testowania gry z sześciolatkami nie mogłam pozbyć się wrażenia, że jest z nią trochę tak, jak z czytaniem „Małego Księcia”. W zależności od tego, na jakim etapie zaawansowania, zaangażowania i refleksyjności w pracy z planem daltońskim jest nauczyciel- tak poprowadzi zabawy z dziećmi. „Mały książę” odczytany dosłownie nadal jest piękną książką. Warto jednak pokusić się o głębszą interpretację, bo możemy wiele zyskać. „Daltonka” również może być traktowana jak zwyczajna gra karciana. Ładnie wydane karty mogą dzieciom posłużyć m.in. do gry w „Memory”, „Piotrusia”, zabaw w wyszukiwanie szczegółów, układanie rytmów itp. Jednak najbardziej fascynujące i wciągające jest drugie dno tej gry.
„Daltonka” została pomyślana jako narzędzie do poznania i utrwalenia filarów planu daltońskiego. W przypadku dzieci z zerówek nie może się to odbyć bez pomocy nauczyciela, choćby z tego powodu, że nie wszyscy jeszcze potrafią czytać. Nie bez znaczenia jest to, że ja testowałam ją z dziećmi, które dopiero zaczynają swoją przygodę z planem daltońskim. Podczas prostych rozgrywek w „Piotrusia” rozmawialiśmy o tym, w jaki sposób karty zostały połączone w pary oraz co mogą oznaczać widoczne na nich symbole. Najchętniej i najwięcej dzieci mówiły o kartach związanych z samodzielnością. Prawdopodobnie dlatego, że było to dla nich najłatwiejsze zagadnienie, najbliższe temu, co znają. Oprócz formułowania prostego pytania: „A jak myślisz, co oznacza ta para?” próbowałam tak kierować grą, by dzieci mogły podzielić się związanymi z tym doświadczeniami. I tak oto dowiedziałam się, m.in. że „mama zakłada mi spodnie, kiedy się spieszymy”, „mój brat umie wiązać buty, ale nie mówi tego mamie, bo byłoby jej przykro”. A dlaczego brat utrzymuje tę ważną umiejętność w tajemnicy? Bo wydaje mu się, że mama lubi zawiązywać sznurówki i pozbawianie jej tej przyjemności sprawiłoby jej przykrość. Sama gra trwała o wiele krócej niż rozmowy dotyczące kart. Dzieci zastanawiały się, czy jeśli potrafią pisać niektóre litery, to są już samodzielne w wykonywaniu tej czynności, czy nie i od czego zależy ustalenie tego stanu. Doszliśmy wspólnie do wniosku, że nie można być samodzielnym od razu. Mimo, że dzieci nie potrafiły tego nazwać, z ich wypowiedzi wynikało, że rozumieją samodzielność w każdej dziedzinie jako proces złożony z różnych etapów i realizowany w dłuższym czasie. Na twarzach niektórych dzieci pojawiła się ulga – to byli ci, którzy jeszcze nie radzą sobie z planowaniem zadań na tablicy, zapominają o swoich bidonach, plecakach i kapciach. W części dotyczącej kart związanych z samodzielnością wiedza i zaangażowanie dzieci były największe.
Sześciolatki, z którymi grałam w „Daltonkę” są w naszym przedszkolu dopiero od 2-3 tygodni. Dopiero poznają sposób planowania pracy i filary planu daltońskiego w praktyce. Niedawno nauczycielki wprowadziły w klasie dyżury. Dzieci chętnie dzieliły się swoimi doświadczeniami związanymi z tego rodzaju pracą. Nie zawsze jednak potrafiły odpowiedzieć na pytania w rodzaju: „Co oznacza, że jesteś odpowiedzialny za porządek w kąciku gier?”. Wiązały tę odpowiedzialność po prostu ze sprzątaniem danego kącika po innych. W naszym przedszkolu wdrażamy dzieci do tego, że odpowiedzialność dyżurnych wiąże się raczej ze sprawdzeniem porządku, oddelegowaniem do sprzątania tych osób, które się bawiły w danym miejscu lub zachęcenie do wspólnego porządkowania całej grupy. Tyle, że mamy na to kilka lat. Gra w „Memory” przy użyciu kart odpowiedzialności z „Daltonki” zaznaczyła ideę, która przyświeca realizacji tego filaru. Z pewnością nie wystarczy jedna rozgrywka i jedna rozmowa. Ale gra tworzy dobrą płaszczyznę do refleksji i rozmowy na temat tego, jak dzieci rozumieją odpowiedzialność za siebie, za innych i przestrzeń, w której spędzają czas.
„Współpraca to jest wtedy, gdy ja komuś pomogę i zrobimy to razem” – taka definicja padła, gdy w naszym „Memory” znaleźliśmy pary dotyczące współpracy. Co ciekawe, dzieci początkowo nie mówiły o tym, że ktoś mógłby zrobić coś dla nich. Kilkoro dzieci, które miały wcześniej do czynienia z pracą w parach, wytłumaczyło jej zasady lepiej, niż ja mogłabym to zrobić. Chłopcy zaczęli pokazywać innym dzieciom, gdzie są ukryte karty, które do siebie pasują. Tłumaczyli: „Zobacz, jak to odkryjesz, to będzie pasować do tamtej karty i będziemy mieli parę”. A wcale nie graliśmy w „Memory” w parach, tylko indywidualnie! Dzieci uznały, że pomoc i współpraca polega też na tym, że odkładamy karty dokładnie w to samo miejsce, gdzie leżały. Albo, że naleję komuś wody do bidonu, gdy ta osoba spieszy się do łazienki. Jednej dziewczynce przypomniało się, że pokazywała koleżankom, jak trzeba zrobić zadanie i zapytała, czy to jest współpraca. Bardzo konkretne przykłady, ale też trafne i dojrzałe jak na sześciolatki. Po południu na placu zabaw miałam świetny pokaz współpracy – chłopcy wyciągnęli zza siatki wielkie wiadro po farbie, pomagając sobie konstrukcją z patyków i przenosząc wiadro do góry oczko po oczku tej siatki. Bardzo byli dumni z tego, że zrobili to razem. Teraz mamy jeszcze do przegadania temat cudzej własności J
Karty refleksji omówiłam z niektórymi nauczycielkami. To są osoby, które pracują u nas od niedawna – wiedzą nieco o planie daltońskim, podoba im się taki pomysł na edukację dzieci, ale potrzebują jeszcze wsparcia i konsultacji. Karty z pytaniami skłaniają do zastanowienia się nad tym, co nam – nauczycielom i dzieciom w naszej grupie przynosi plan daltoński. Jeśli pominiemy oczywiste sformułowania i zalety okaże się, że np. wprowadza kierunek w pracy z dziećmi. Szczególnie na początku zawodowej drogi (we wrześniu!) jest to bardzo pomocne. Jedna z koleżanek powiedziała mi, że te karty podsunęły jej kilka pomysłów na sformułowania, których może użyć podczas piątkowego podsumowania pracy dzieci z tablicą zadań. Dotychczas pytała jedynie: „A jak wam się pracowało?”. Teraz zyskała nowe narzędzia. Można je też wykorzystać podczas rozmowy z rodzicami, gdy chcemy opowiedzieć, po co właściwie nam ten plan daltoński w przedszkolu.
To może być gra dla wszystkich, tak jak każdy może przeczytać „Małego księcia”. Ale najwięcej korzyści przyniesie tym, którzy są w stanie pochylić się i zastanowić nad własną pracą i jej skutkami. Dla tych, którzy tej refleksji chcą, potrzebują i są gotowi na zmiany, które mogą z tego namysłu wyniknąć. Dla mądrych nauczycieli i mądrych rodziców, którzy chcą mądrze wychować dzieci. Bardzo dobry pomysł! Polecam!
Ewa Janus
Metodyk i pedagog
Niepubliczne Przedszkole Szkrabki w Warszawie